poniedziałek, 21 lipca 2014

Zapiekany na grillu chlebuś czosnkowy

Nie umiem wyobrazić sobie swojej kuchni bez czosnku, jestem wręcz w tej kwestii czosnkożercą stąd tak wiele przepisów na moim blogu ma czosnkowy polot. Chlebek, na który przepis poniżej jest kwintesencją czosnkowych smaków, polecam każdemu, kto lubi te klimaty, bo smakuje naprawdę wspaniale i zaskoczy niejednego gościa, który wpadnie do nas na grilla :) Przepis miałam już od kilku lat jednak nigdy nie było sposobności, żeby się nim z Wami podzielić. Pierwszy raz z tą wersją chleba spotkałam się na imieninach mojego brata, gdzie jedna z naszych znajomych zaserwowała nam właśnie takie cudo z tą różnicą, że ze względu na brak pogody robiła go w piekarniku. Nie byłabym sobą gdybym nie dodała jakiegoś pomysłu od siebie, stąd w mojej wersji pyszniutki, tłuściutki ser żółty ;)

Składniki:
1 małe opak. masła roślinnego
2-3 duże ząbki czosnku
1 łyżeczka ziół prowansalskich
1/3 łyżeczki soli
1 mały chleb krojony lub krojona bułka wrocławska (ja użyłam tej drugiej)

Masło utrzeć, dodać czosnek, ponownie ucierać, przyprawić solą i ziołami.
Każdą kromkę chleba smarować z dwóch stron masłem. Składać z powrotem do kształtu chlebka. Całość zawinąć w folię. Grillować ok. 40min. po tym czasie lekko odchylić folię i grillować kolejne 15 min. W mojej wersji między kromki włożyłam jeszcze po plastrze żółtego sera.

Ps. Chwilowo opuszczam kuchenne pielesze by zająć się sprawami natury prywatnej, wracam tu pod koniec sierpnia, mimo wszystko nie wykluczam sporadycznych wpisów, gdyby jednak takowe się nie pojawiały nie martwcie się, wrócę na pewno :)

środa, 16 lipca 2014

Markowe kotlety po hawajsku

Historia kotletów po hawajsku sięga czasów gdy mieszkałam jeszcze tam gdzie mieszkałam czyli, że w domu rodzinnym ;) Co nie jest tajemnicą prym w kuchni w mojej rodzinie wiodą kobiety stąd nie jest niespodzianką fakt, że mężczyźni miewali raczej sporadyczne okazje by olśnić pozostałych domowników swym kunsztem kulinarnym mimo to mój brat Marek miał też swoje pięć minut, które wg mnie wykorzystał w 100% i wpisał się w kulinarną historię naszej rodziny sprawnie i pysznie! :) Przy okazji wyprawiania uroczystego obiadu stwierdziłam, że pogoda za oknem jak na Hawajach to i przepis przyda się odświeżyć i to był strzał w 10! Kotlety znikały jeden po drugim więc wnioskując po pozostaniu jednego kotletowego bidulka na placu boju stwierdzam, że chyba smakowało :) Przepis zmodyfikowany przez młodszą siostrę o należyte zamarynowanie kuraka i lekkie zmiany w składzie panierki, mimo wszystko wyszło pysznie i na tyle wspaniale żeby się nimi z Wami podzielić.

Składniki:

1/2 kg piersi z kurczaka

Marynata:
1 posiekany ząbek czosnku
1 czubata łyżeczka miodu
sok z 1 cytryny
sól
3 łyżki oleju

Wyżej wymienione składniki połączyć ze sobą. Odstawić.
Pokrojone w średniej grubości kotlety (8sztuk) zamarynować. Odstawić na kilka godzin, w moim przypadku na całą noc -> ta opcja jest najlepsza mięso jest wspaniale kruche i soczyste.

Panierka:
mąka pszenna
mąka ziemniaczana

3 jajka
sól, pieprz

Dodatkowo:
8 plastrów ananasa
8 plastrów sera topionego w plasterkach

Zamarynowane mięso, rozbić na cieńsze kotlety.

Przygotować panierkę z 2/3 mąki i 1/3 mąki ziemniaczanej.
Jajka rozbić posolić i popieprzyć.
Kotlety obtaczać w mące, następnie w jajku i znów mące.
Smażyć na rozgrzanym tłuszczu na złoty kolor.

Ananasa odsączyć z soku. Ułożyć po plasterku  na każdym kotlecie.
Przykryć plastrem sera. Zapiec w piekarniku do momentu aż ser się ładnie roztopi.

piątek, 11 lipca 2014

Ekspresowe ciasto jogurtowe bez miksera.

Na ten przepis natknęłam się u Ale Babka! i nie sądziłam, że pokocham go do tego stopnia, że w przeciągu dwóch tygodni będę korzystać z niego po raz 3?? 4?? Po przeczytaniu przepisu sceptycznie podeszłam do tematu, bo przecież bez miksera, składniki dodawane ot tak?! Przecież to na pierwszy rzut zakalec a jakie było moje zdziwienie jak ciacho wyrosło jak szalone a w środku zero zakalca!! Polecam po stokroć bo przecież bardziej banalnego ciasta pod owoce nie znam, robi się je ekspresowo a gdy ktoś jest w posiadaniu piekarnika gazowego to i braki prądu mu niestraszne żeby upieć tego placucha. Jest pyszny, wilgotny i pozostaje taki na długo więc nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić Was do wypróbowania, bo naprawdę warto! Nie byłabym sobą gdybym czegoś nie dodała od siebie, tutaj też nie zrobiłam wyjątku i użyłam więcej jajek i dodałam sodę (bo proszek miałam nieco po terminie a moja wiedza kulinarna nie sięgała aż tak głęboko, żeby określić czy po terminie nie traci swoich właściwości spulchniających :D

Składniki:
1szkl. cukru
3szkl. mąki
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
1 płaska łyżeczka sody
2 garście jagód lub inne dowolne owoce
1/2 szklanki oleju
1 duży jogurt naturalny
3 jajka
1łyżeczka aromatu cytrynowego

Mąkę przesiać z proszkiem i sodą. Delikatnie wymieszać z cukrem. Wbić 3 jajka, wlać olej, olejek i jogurt, wszystko wymieszać łyżką na gładką masę.
Tortownicę o śr.26 wyłożyć papierem, wylać ciasto posypać owocami. Wstawić na ok.60 min. do pieca rozgrzanego do 180stopni. Piec do tzw. "suchego patyczka".
Jeszcze ciepłe posypać cukrem pudrem.


Słodkie jagodowe lato

środa, 9 lipca 2014

Grillowany ser feta z suszonymi pomidorami i oliwkami

Grillowanie to nieodłączny element wakacji Polaków, nie jest też żadną tajemnicą, że najczęściej przyrządzanym smakołykiem jest poczciwa kiełbasa. Ja ten stereotyp próbuję nieco zmienić gdy tzw. "dopadnę się do grilla" :) Wtedy też próbuję przemycić różne nowości zasłyszane i zasmakowane u innych. Grillowaną fetę po raz pierwszy jadłam u mojej Sis po zachodniej stronie Odry a nawet raczej Renu. Było to smaczne więc postanowiłam przenieść te smaki na grunt swojsko-polski. Z tą różnicą, że do fety dodałam nieco inne składniki bardziej "światowe" w końcu suszone pomidory i czarne oliwki brzmią dumnie prawda? ;) No ale bez przesady po prostu nieco zalegały mi w lodówce i do końca nie miałam pomysłu jak je wykorzystać stąd wylądowały z fetą. Serek jest pyszny, mile zaskoczy gości, którzy akurat na grillu się zjawią, więc z przygotowania tego przepisu płyną same korzyści stąd polecam!

Składniki:
1 kostka sera typu feta lub bałkańskiego z Lidla

6 suszonych pomidory pokrojone w cienkie paski


10-12 oliwek pokrojonych w plasterki
1 mała czerwona cebula
kilka łyżeczek oleju (tyle ile plastrów sera) może być smakowy, np. czosnkowy
pieprz grubo mielony 

Ser pokroić w grubsze plastry 1cm.
Na kawałku folii aluminiowej ułożyć trochę cebuli pokrojonej w cienkie piórka. Na cebule ułożyć ser.
Posypać pomidorami, oliwkami, skropić 1 łyżeczką oleju, posypać świeżo zmielonym pieprzem.
Zawinąć w folię (zrobić takie sakiewki).
Grillować ok.20-30min. tak aby ser zrobił się mięciutki a cebulką szklista.
Wegetariański obiad III

wtorek, 8 lipca 2014

Chłodnik z botwinki wg przepisu Babci Stasi

W blogowym świecie aż roi się od chłodników jednakże zostałam poproszona o dodanie tego przepisu przez zajadających domowników, których niestety za kilka dni opuszczam a za wszelką cenę chcą mieć przepis. No to jak mus to mus. Smak tego chłodniku dotarł do mnie podobnie jak smak fasoli - po latach! :) Moja nieodżałowana Babcia Stasia (tak ta od zupy buraczkowej) robiła ten chłodnik w ilościach ogromnych a to ze względu na jej liczne dziatki. Z opowieści mojej cioci Mary (też już ją znacie) chłodnik to był number one w kuchni mojej babci podczas lata. Pamiętam jak
przez mgłę, że latem i nam taką "zimną zupę" gotowała aczkolwiek ja, jako rasowe dziecko nie uznawałam zimnych zup, bo jeśli zupa to musi być ciepła i do ust tego nie brałam aż do maja 2014r. kiedy to wpadłam w odwiedziny do mojej kochanej cioteczki a ona jakby nigdy nic zaserwowała mi chłodnik babci Stasi!! Jakie było moje zdziwienie i przerażenie, bo przecież ja chłodnika nie uznaję no ale przecież nie mam już 6 lat i jako kulinarna bloggerka muszę poznawać smaki wszelakie a tym bardziej smaki moich przodków więc wyzwanie postanowiłam wziąć na klatę i.... w szoku jestem do teraz!! To jest pyszne!! Tyle w tym temacie raz dwa po botwinę i robimy!!! :) A nie, nie, jeszcze jedno muszę powiedzieć! Błysk w oku mojego brata i stwierdzenie: "taki jak Babci Stasi" to słowa uznania, która biją wszystkie dotychczas usłyszane przeze mnie pod moim adresem kulinarne komplementy! ;)

Składniki:
1 spory pęczek botwinki
1 duża kwaśna śmietana 12%
4 spore ogórki gruntowe
1 spory pęczek szczypiorku
1 spory pęczek koperku
1 duży ząbek czosnku
1 pęczek rzodkiewki (nie musi być)
1 łyżka octu
cukier, sól do smaku

Łodygi i młode buraczki pokroić w kostkę. Zalać wodą aby przykryła je na 1cm. Gotować ok. 15min. do miękkości. Dodać ocet i cukier tak aby złapać słodko-kwaśny smak.
Przestudzić (najlepiej przez noc).
Ogórka obrać pokroić w kostkę, dodać do buraczków.
Szczypior i koperek posiekać dodać do reszty składników. Gdy zdecydujemy się na rzodkiewkę poczynić te same kroki co z ogórkiem ;)
Dodać śmietaną, sól, czosnek przeciśnięty przez praskę, pierz i cukier do smaku.
Jeść z młodymi ziemniakami z koperkiem, omaszczonymi podsmażonym boczkiem pokrojonym w kosteczkę.


Odświeżona szata graficzna przepisu jak zawsze za sprawą nieocenionej Judyty z Lord Project :)



poniedziałek, 7 lipca 2014

Surówka Lechosław

Historia Lechosława sięga ostatniego czwartku kiedy między mną a Elą rozwinęła się rozmowa na temat niedzielnego obiadu, na który zaprosiłam rodzinkę w celu świętowania mojego ostatniego sukcesu edukacyjnego. Było już późno, wiadomo, że zmęczenie robi swoje i  wtedy oto z ust mojej bratowej padło pytanie: "A surówkę jaką robisz? Może tego Lechosława??" w tym momencie obie zaczęłyśmy się śmiać, bo oczywiście chodziło o Colesława :)) idąc tym tokiem myślenia postanowiłam stworzyć nową historię w świecie kulinarnym i kto wie, czy mój Lechosław nie rozpłynie się na szerokie wody świata kulinarnego i zdobędzie uznanie równie wielkie jak wyżej wspomniany Colesław. W zanadrzu mam jeszcze jednego "sława", który przypadkiem zrodził się wczoraj ale jego na razie zostawię dla siebie i potrzymam Was trochę w niepewności ;) Lechosław to młodszy brat Colesława jest równie pyszny za to roboty z nim o wiele mniej stąd mój ogromny zachwyt nad tym moim wczorajszym kunsztem kulinarnym, który z pewnością ktoś już przede mną w zaciszu swojej kuchni odkrył ;)

Składniki:
1/2 średniej wielkości białej kapusty
1 duża cebula
1 pęczek pietruszki
2 łyżki majonezu
3 łyżki jogurtu greckiego
sok z 1 cytryny
cukier, sól

Kapustę zetrzeć na tarce o dużych oczkach. Wygnieść z 1/2 łyżeczki soli.
Gdy kapusta puści sok, dodać pokrojoną w drobną kostkę cebulę, i posiekaną pietruszkę i sok z cytryny. Wymieszać.
Dodać majonez, jogurt, cukier i pieprz. Wymieszać, odstawić na 15min.
Zajadać :)

sobota, 5 lipca 2014

Orzeźwiający poncz z miętą i zieloną herbatą (odstraszacz komarów) [+18]

Ostatnimi czasy upodobałam sobie eksperymentowanie z napojami. Gdy tylko nadarzyła się kolejna okazja do zrobienia czegoś "wyskokowego" nie wahałam się ani chwili mając w pamięci przepis na pewien poncz, który znalazłam na stronie przyslij.pl postanowiłam stworzyć trochę procentowego orzeźwienia dla moich gości. Oczywiście lenistwo i niechęć do korzystania z laptopa w kuchni wzięła górę i postanowiłam odtworzyć przepis sama :) Napój jest przepyszny, miło szumi po nim w głowie a do tego za sprawą mięty skutecznie odstrasza komary stąd nie zawaham się go określić mianem najlepszego grillowego trunku tego sezonu! :) Jest po prostu pysznie i pożytecznie!!

Składniki:

1szkl. zaparzonej z 1 łyżeczki zielonej herbaty
1/2 szkl. suszonych liści mięty (mogą być śwież ja niestety nie posiadałam) zaaparzonych w 1 szkl. wody
1l sprite lub innej cytrynowej lemoniady gazowanej
0,75l półsłodkiego białego wina
1 szkl. wódki
2 cytryny
1 kiwi

Przestudzoną i odcedzoną zieloną herbatę, herbatę miętową z liśćmi wlać do dużej miski. dodać wino, wódkę, sprite'a, sok z 1 cytryny. Całość wymieszać.
Obrane kiwi i wyparzoną cytrynę pokroić w plasterki dodać  do napoju.
Całość schłodzić, rozlać do szklanek, podawać z kostkami lodu.
Letnie Orzeźwienie 2014Jak ugasić pragnienie?

czwartek, 3 lipca 2014

Tania i prosta sałatka ziemniaczana z białą fasola i szczypiorem.

Historia fasoli w moim życiu sięga czasów dzieciństwa kiedy to skrupulatnie wyciągałam z Zupy buraczkowej Babci Stasi każde ziarenko, wtedy fasola nie smakowała mi nic a nic. Na szczęście kubki smakowe człowieka ewoluują toteż i po dwudziestce moje przyzwyczaiły się a wręcz pokochały smak fasoli. No i dobrze, bo walorów odżywczych w niej co niemiara więc i jeść wypada :) Przepis na tą prostą i pyszną sałatkę ukradłam Cioci Mary, o której nie raz na blogu już wspominałam. Nie byłabym sobą gdyby nie pozmieniała proporcji i nie dodała czegoś od siebie stąd sztandarowy przepis tradycyjnie jest tylko inspiracją. Sałatka jest pyszna, ma niebanalny smak a co najważniejsze nie rujnuje portfela a potrafi nakarmić niezłe stado wygłodniałych paszczy. Jaj dla mnie idealna do dań z grilla, kiedy to "pod karkóweczkę" zjadło by się coś innego niż kromka chleba. Jest pysznie, treściwie i ciekawie. POLECAM!!

Składniki:

1 - 1,20kg młodych ziemniaków (małych)
30dag białej fasoli Jaś
1 duży pęczek szczypiory (z cebulkami czyli chyba profesjonalna, modna nazwa to pęczek dymki)
1/2 słoik średniego majonezu
1/2 kubka dużego jogurtu greckiego
1/2 łyżeczki cukru
2 łyżki octu winnego
1 łyżka musztardy stołowej
sól, pieprz do smaku

Fasolę namoczyć na noc. Przepłukać na drugi dzień, zagotować. Gdy zacznie wrzeć odlać wodę, zalać nowym wrzątkiem, ugotować do miękkości. Odcedzić, przestudzić.
Ziemniaki ugotować w mundurkach. Obrać, pokroić w grubą kostkę.
Dodać fasolę i posiekany szczypior.
Doprawić majonezem, octem, jogurtem, musztardą, cukrem, solą i pieprzem. Odstawić na 1h do lodówki.
Zajadać solo lub z mięsiwem :)
To my! młode kartofelki Lato w pełni!Dania na zimno - czyli co jeść w upalne dni

wtorek, 1 lipca 2014

Zapiekane cukinie w pięciu smakach na makaronie.

Cukinia to ostatnimi czasy mój number 1 wśród warzyw sezonowych stąd też kolejny przepis na zagospodarowanie tego wdzięcznego warzywa. Gwarantuję, że wykarmi cała wygłodniała rodzinę a i nieco zaskoczy wszystkich warzywno-cukiniowych sceptyków! :) Pomysł zrodził się podczas mojej wyprowadzki z mojego dotychczasowego miejsca zamieszkania gdy mój zamrażalnik wołał "opróżnij mnie, nie zostawiaj tych wszystkich pyszności tylko ze mną!" :) Z potrzeby wyczyszczenia lodówki z wszelkiej maści produktów spożywczych zrodził się pomysł na faszerowane cukinie w 5 smakach ze względu na to, że smaków tam co nie miara ;)

Składniki:
2 średniej wielkości cukinie
50 dag mięsa mielonego mieszanego
1 puszka krojonych pomidorów
2 ząbki czosnku
1 pierś z kurczaka (nie musi być aczkolwiek mnie termin naglił i musiałam ją gdzieś upchnąć)
kilka przesmażonych na maśle pieczarek
kilka kostek brykietu ze szpinaku (również być nie musi)
kawałek mozzarelli
5dag żółtego sera
 1/2 opakowania makaronu penne (500g)
cukier, sól, pieprz do smaku

Cukinię umyć, obrać wydrążyć miąższ.
Miąższ pokroić na mniejsze kawałki.
Pierś z kurczaka pokroić w kostkę posypać przyprawą do kurczaka, odstawić na 15min. przesmażyć.
Na oleju przesmażyć mięso, dodać 1 ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę, 1 łyżeczkę przyprawy do mięsa mielonego, wlać pomidory, dusić do momentu aż pomidory się rozgotują, dodać cukier i ew. pieprz i sól do smaku.
Makaron ugotować al dante.
Do sosu dodać pieczarki i przesmażony wcześniej szpinak, pierś z kurczaka oraz miąższ z cukinii. 2/3 sosu przeznaczyć na nadzianie cukinii. 1/3 sosu wymieszać z makaronem.
Makaron wyłożyć na natłuszczoną brytfankę. Ułożyć na nim cukinie. Posypać tartym serem i mozzarellą. Całość przykryć folią aluminiową, zapiekać 30min. Zdjąć folię zapiekać jeszcze 10min.


Ps. Jestem niezwykle dumna ze swojej nowej zdobycznej blaszki zakupionej w Rossmanie na promocji za 12,99 czyż nie jest urocza?? :))

Cukinia 2014

Printfriendly