czwartek, 31 grudnia 2015

Kabanosy curry w cieście francuskim

Ostanio zostaliśmy zaproszeni na warsztatową imprezę do naszych znajomych. Oczywiście czułam na sobie presję żeby zrobić coś czego moi znajomi jeszcze nie poznali a do tego był jeszcze jeden warunek musiałam wymyślić coś ultraszybkiego, bo tego samego dnia zadeklarowałam pomoc w przygotowaniu imprezy imieninowej moich teściów. Jak wiadomo człowiek się nie rozdwoi stąd trzeba było sprytnie kombinować. Na pomysł kabanosów w cieście francuskim na bank już ktoś wpadł niemniej jednak ja swoje urozmaiciłam przyprawą curry, która okazała się strzałem w 10! Taka kuchnia fusion ciasto francuskie polskie kabanosy i indyjskie curry! :)  Te małe maleństwa są naprawdę warte grzechu nie tylko ze względu na smak ale również łatwość i szybkość wykonania robi się je wliczając proces pieczenia ok.20minut!

Składniki:
10 kabanosów (mogą być smakowe - u mnie zagościły zwykłe tradycyjne z Sokołowa)
1 opak. ciasta francuskiego (330g)
przyprawa curry
jajko do posmarowania

Ciasto pokroić w długie paski (wzdłuż krótszego boku) owijać kiełbaski. Gdy mamy do czynienia z długimi kabanosami owinięte kiełbaski przekroić na 3 część, jeśli krótsze można przekroić na pół. Jajko rozmącić posmarować owinięte kiełbaski, posypać przyprawą curry. Wstawić do pieca rozgrzanego do 200stopni na ok.10min. aż się pięknie zarumienią

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Wiejski półmisek imprezowy

Organizowanie imprez to jest coś co sprawia mi mnóstwo przyjemności i pobudza mnie to działania. Gdy na horyzoncie pojawia się jakaś impreza czuje się jak ryba w wodzie. Planowanie menu, lista zakupów, wreszcie czyste szaleństwo w kuchni to jest to co lubię najbardziej. Za każdym razem nowe przyjęcie to nowe wyzwania ponieważ za każdym razem staram się wymyślić nowe menu tak aby zaskoczyć gości :) stąd moi znajomi mówią, że organizowanie imprez z moim blogiem to czysta przyjemność wchodzą w dział sałatki, przekąski lub też imprezy i menu gotowe. Ja juz tak łatwo nie mam i jednak co przyjęcie dwoję się i troję co by tu zrobić aby zaskoczyć. Kolejna propozycją do zakładki imprezy może nie jest skomplikowana aczkolwiek może komuś podczas planowania prywatki się przyda toteż dzielę się i wrzucam pomysł na wiejski imprezowy półmisek.

Składniki (na 1 duży talerz)
30dag sera żółtego
30dag kiełbasy swojskiej / wiejskiej
4-5 ogórków kiszonych
pomidorki koktajlowe do dekoracji
natka pietruszki
wykałaczki

Ser pokroić w kostkę. Kiełbasę w grubsze plastry (ok.3cm) podobnie zrobić z ogórkami.
Nabijać na wykałaczkę ser, kiełbasę i ogórka.
Układać na półmisku, udekorować pomidorkami oraz gałązkami natki pietruszki.

czwartek, 24 grudnia 2015

Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!

Moje święta w tym roku zaskoczyły mnie ogromnie! Za sprawą przeciągającego się remontu naszych czterech kątów cała świąteczna zawierucha została przyćmiona doborem firanek, dodatków do łazienki oraz całą masą innych rzeczy totalnie nieświątecznych. W tym roku nie było ani większego planowania obszernego menu, ani hucznego pieczenia pierników z całą masą kolorowego lukru w tle co więcej o mały włos a choince bym zapomniała! Czy żałuję? Nie! Sprawiliśmy sobie z M. najlepszy prezent świąteczny własny zaciszny kąt co prawda wisienka na torcie w postaci własnej osobistej kuchni będzie dopiero po Nowym Roku to i tak energia i radość z własnej sypialni rozpiera mnie do granic możliwości!

W tym euforycznym stanie życzę Wam moi drodzy czytelnicy wspaniałych Świąt Bożego Narodzenia! Niech ten świąteczny czas rozgrzeje Wasze serca, spędzając czas z bliskimi wykorzystajcie każdą daną Wam chwilę jak najlepiej. Sprawcie aby te święta były magiczne i pyszne oczywiści! ;) O to zadba mój blog, który mam nadzieję odwiedzacie systematycznie :)
Wesołych Świąt wszystkim gotującym!!

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Muffinki reniferki z makowym nadzieniem

Świąteczne reniferki mogliście podziwiać w tamtym roku w poście z życzeniami Bożonarodzeniowymi :) W tym roku postanowiłam podzielić się z Wami przepisem jak przygotować te małe słodziutkie zwierzaczki, których makowe wnętrze zaskoczy niejednego smakosza :) Renifreki powstały tzw. 'rzutem na taśmę' przed ubirgłoroczną Wigilią dosłownie na kilka godzin przed olśniło mnie, że przydałby się jakiś akcent makowy (moje pomorskie święta mocno trzymają się makiem, rybami i barszczem czerwonym jednak obecnie obchodzę święta na styl podkarpacki, który jest dość mocno odległy od tego, z którym byłam zapoznana przez całe życie :) ) wracając do muffinkowych reniferków ich wygląd zapewni uśmiech na każdej buzi, która takiego reniferka otrzyma do degustacji :) Takie słodkie maleństwa to świetny pomysł na obdarowanie słodkościami najbliższych, więc pomysł szczególnie polecam tym, którzy nie wiedzą co sprezentować swoim bliskim. Gwarantuję, że taki prezent będzie o niebo lepszy niż ten przypadkowo kupiony w supermarkecie, bo jest między nimi zasadnicza różnica - ten, który wykonamy sami będzie naprawdę dany od serca, z miłością i oddaniem :)

Składniki:2 szkl. mąki
12 łyżeczek masy makowej (gotowa dla zabieganych, własna dla ambitnych i niespiesznych :) )
garść posiekanych orzechów
12 łyżeczek marmolady pomarańczowej lub powidła śliwkowego
czerwone i białe drażetki czekoladowe
paluszki 
polewa czekoladowa


1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
110g masła (rozpuszczonego i przestudzonego)
1/2 szkl. cukru
2 duże jajka
skórka otarta z 1 pomarańczy
300ml jogurtu naturalnego
1 łyżeczka olejku pomarańczowego


Dodatkowo:

Suche składniki wymieszać. W osobnej misce wymieszać mokre składniki (jogurt, jajka, rozpuszczone masło) gdy składniki się połączą wlać je do suchych składników lekko wymieszać. Nakładać po łyżce ciasta do papilotek ułożonych w formie do pieczenia muffinek. Do każdej poracji dać 1 łyżeczkę dżemu i masy makowej. Przykryć kolejną łyżką ciasta (tak aby 2/3 wysokości foremki były wypełnione ciastem). Piec w temp. 180stopni ok. 20min. do tzw. 'suchego patyczka'.
Gdy muffinki przestygną posmarować je polewą czekoladową. Z czerwonych drażetek zrobić nosy, z białych oczy. Z paluszków zrobić rogi.

piątek, 18 grudnia 2015

Warstwowa sałatka gyros.

Kebab Gyros sałatka tak kultowa, że nie trzeba jej zbytnio nikomu przedstawiać. Każda szanująca się gospodyni domowa ma swój sposób na "gyrosa" mój pochodzi od mojej nieocenionej Cioci Mary, która niejednokrotnie gościła ze swoimi przepisami na moim blogu. Wg mnie to najlepszy przepis na sałatkę kebabową jaką jadłam (a jadłam ich całkiem sporo). Ta chyba ze względu na swój warstwowy charakter jest pyszna i po kilku godzinach na stole wygląda tak samo atrakcyjnie jak tuż po przygotowaniu, co niewątpliwie przemawia za jej przygotowaniem na wielkie goszczenie lub też święta :) Za sprawą marchewki jej smak jest zupełnie inny od rozpowszechnionych sałatek kebabowych. Sałatka jest pyszna a gdy kurczaka usmażymy wcześniej to i szybka w przygotowaniu.

Składniki:
1 podwójna pierś z kurczaka
2 łyżki przyprawy kebab gyros (ja najbardziej lubię z Prymatu albo z Apetity)
1 puszka kukurydzy
4 średniej wielkości marchewki
3 duże cebule
1 kapusta pekińska
1 słoik sałatki szwedzkiej

Sos:
1 słoik majonezu (400ml)
1/2 ketchupu pikantnego (200g)
4 średnie ząbki czosnku

Majonez wymieszać z ketchupem, dodać przeciśnięty przez praskę czosnek.

Pierś pokroić w kostkę, wymieszać z przyprawą odstawić na min.30min po czym usmażyć na niewielkiej ilości oleju i odcedzić z nadmiaru tłuszczu.
W misce najlepiej z płaskim, równym dnem ułożyć 1/2 kurczaka. Posypać cebulą posiekana w kostkę. Następnie wyłożyć odciśniętą z zalewy sałatkę szwedzką. Posmarować 1/2 sosu. Na sos wyłożyć marchew, na marchew pozosstałego kurczaka a następnie   odsączoną z wody kukurydzę. Posmarować drugą częścią sosu. Przykryć poszatkowaną kapustą pekińską.

środa, 16 grudnia 2015

Domowe wafle pomarańczowo-cynamonowe

6. grudnia w kalendarzu przeminął ustalona przeze mnie umownie granica publikowania świątecznych przepisów została przekroczona! Gotowi na porcję świątecznych przysmaków? Od razu mówię, że część z publikowanych tutaj rzeczy w okresie przedświątecznym to potrawy, które gościły na moim stole rok temu. Nie należę do tej części blogerów, którzy od listopada publikują przepisy na pierogi, barszcze, karpie, makowce i serniki o co to nie! Trzymam się swoich standardów i świątecznemu jedzeniu przed świętami mówię nie! :) Szczerze mówiąc marną frajdę miałabym ze świątecznego biesiadowania gdybym na cele blogowe objadła się tych wszystkich pyszności przed świętami ;) Przepis na wafle o dziwo jest w tym przypadku wyjątkiem zrobiłam je z potrzeby serca do niedzielnej kawki za sprawą nuty pomarańczy oraz cynamonu wyszły wspaniale świąteczne andruty, które być może zrobię również na święta, bo wyszły naprawdę przepyszne! 
Pomarańcze i cynamon traktowałam zazwyczaj osobno ew. spotykałam się z nimi podczas degustowania Tequilla Sunrise którą zagryza się cząstką pomarańcza posypaną cynamonem. Od momentu kiedy zostałam oświecona przez Kingę Paruzel na jej warsztatach połączenie cynamonu i pomarańczy towarzyszy mi na każdym kroku. Po prostu się nim zachwyciłam do tego stopnia, że nawet owoce do pracy biorę z dodatkiem cynamonu! Kto by pomyślał! Jeszcze rok temu cynamon tolerowałam jedynie z jabłkami dzisiaj oszalałam na jego punkcie! Stąd dzisiejszy przepis, który myślę, że sprawdzi się na niejednym świątecznym stole. Przepis na te wafle to wariacja na temat przepisu, który mam od przeszło 12-13lat?! Gdy zaczynałam swoją przygodę z pichceniem jednym z pierwszych przepisów jakie miałam do czynienia wypróbować były wafle Eweliny, mojej koleżanki ze szkolnej ławy a raczej jej mamy i babci :) Jednak, że przepis dała mi Ewelina w nazewnictwie pozostały Wafle Eweliny. Przepis genialny do tego stopnia, że lepszego przepisu na wafle nie znalazłam do tej pory, ba! Nawet nie szukałam... ;) Od momentu ostatnich warsztatów moja głowa jest pełna pomysłów i chęci do działania. Jak żywe brzmią słowa w kuchni ogranicza Cię jedynie Twoja głowa. Smakuj, próbuj, wymyślaj. Tego się trzymam i dlatego prezentuje Wam poniżej przepis na genialne domowe wafle o świątecznej nucie cynamonu i pomarańczy!

Składniki: 
1 opak. wafli tortowych
1 kostka margaryny
skórka z 2 pomarańczy
sok z 1 pomarańczy
1/3szkl. cukru
15 łyżek mleka w proszku
1 łyżeczka kakao
1/2 łyżeczki cynamonu

Cukier, margarynę oraz sok zagotować. Przestudzić. Dodawać małymi porcjami mleko w proszku mieszając aż do czasu aż masa będzie gęsta i gładka. Masę podzielić na 2 cześci do 1 dodać skórkę otartą z pomarańczy. Do drugiej kakao i cynamon. 
Na pierwszy wafel rozsmarować 1/2 kremu pomarańczowego. Przykryć i lekko docisnąć kolejnym waflem, na który wyłożyć 1/2 kremu cynamonowego. Czynność powtórzyć. Gotowego wafla zawinąć w papier i folię. Pozostawić w chłodnym miejscu najlepiej dociskając go czymś ciężkim (u mnie deska do krojenia plus 3l słój nalewki - pełny! :)
Kroić w kwadraty i zajadać.

Ps. U mnie wersja z jednym paskiem masy cynamonowej z powodu iż jedna tafla wafla mi się po prostu zagubiła i wafel wyszeł niższy smak jednak genialny więc na 100% będzie powtórka... :)

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Daktylowo-pomarańczowe ciasto "CUDACZEK"

W pewną sobotę dopadło mnie totlane lenistwo zryw do pracy poczułam dopiero pod wieczór gdy sklepy w mojej okolicy były już zamknięte a co za tym idzie pole do kulinarnych szaleństw było raczej mocno zawężone. Na szczęście prędko przypomniałam sobie o przepisie, który chciałam wypróbować. Przepisie, na ciasto daktylowe wg Ewy Wachowicz z listy składników miałam prawie wszystkie więc postanowiłam podjąć wyzwanie i... efekt wizualny może nie zachwyca jednak smak jest jak najbardziej godny polecenia. Moja modyfikacja w postaci dodania skórki otartej z 1 pomarańczy było strzałem w 10! Następnym razem jedyne co bym zrobiła to zmniejszyła ilość jabłek (w pierwotnej wersji gruszki) i zredukowała cukier, bo ciacho jest mega słodkie! Śmieszna sprawa z tym ciastem, bo niektórzy degustatorzy przed rozpoczęciem jedzenia myśleli, że to... pasztet!! :D Pasztet pachnący pomarańczą i w smaku z nutą toffi (nie wiem skąd tam smak toffi - może przez daktyle??) czyni to ciasto cudacznym! Dlatego placek przeze mnie stworzony roboczo nazwałam "cudaczkiem"
Ciasto w swojej strukturze należy do tych wilgotnych i zbitych mimo wszystko zakalca w nim brak więc śmiało można piec a nawet jakby zakalec się przydarzył to spokojnie można podeprzeć się argumentem, że ciacho takie po prostu ma być w końcu to "cudaczek" :)

Składniki: (na blaszkę keksówkę)
150g wydrylowanych daktyli
100ml mocnej herbaty (u mnie earl grey)
3 jajka
1/2szkl. cukru
1 łyżka cukru waniliowego
150g stopionego masła
3 gruszki (ja dałam jabłka polecam dać 2 zamiast 3)
skórka otarta z 1 pomarańczy

Daktyle drobno pokroić i zalać gorącą herbatą odstawić na 10-15minut.następnie zmiksować na papkę.
Jajka utrzeć z cukrem i cukrem waniliowym gdy powstanie puszysta biała masa stopniowo dodawać mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia oraz skórkę z pomarańczy. Następnie wmieszać mase daktylową i stale miksując powolnie strużką wlewać masło. Gdy masa będzie gładka. Dodać starte na grubej tarce jabłka (odciśnięte z nadmiaru soku).
Masę przelać do foremki uprzednio natłuszczonej i wysypanej bułką tartą.
Piec w 170stopniach przez ok.60min do tzw. "suchego patyczka".

piątek, 11 grudnia 2015

Śledzie pod pierzynką

Śledzie to ryba, którą nawet jako dziecko lubiłam zajadać. Sałatka śledziowa w wykonaniu mojej mamy to był majstersztyk! Niestety przepisu nie zdążyłam podpatrzeć więc muszę radzić sobie własnymi siłami i usilnie próbuję odtworzyć smak tej sałatki z racji tego, że do ideału jeszcze w tej kwestii nie doszłam proponuję śledzie w innej jednak niemniej równie pysznej odsłonie. Zrobiłam je na poprzednią Wigilię, która w moim życiu była wyjątkowa, bo po raz pierwszy spędzana na Podkarpaciu co więcej to była pierwsza Wigilia w roli żony więc debiut był udany śledzie na Wigilijnym stole zrobiły furrorę a kto nie miał okazji lub też miejsca aby wcisnąć chociaż odrobinę to zajadął się nimi na drugi dzień. Nic nie kłamię w smaku obłędne a poprzez dodatek buraczków piękne zarazem! :)

Składniki:
6 solidnych grubych płatów śledziowych matias (ja wykorzystałam sprzedawane na wagę w oleju - po odsączeniu są już pyszne, lekko kwaskowate i gotowe do użycia, można pokusić się o wymoczenie solonych filetow z odrobiną soku z cytryny lub octu)
2 średniej wielkości cebule 
3 ugotowane marchewki
3 średnie ugotowane buraczki czerwone 
3 duże ugotowane ziemniaki
3 duże ogórki kiszone
3 jajka na twardo
pęczek szczypiorku (można pominąć)
1 słoik majonezu (400ml)
sól i pieprz do smaku 
najlepiej miska z płaskim dnem

Na dnie miski ułożyć pokrojone w kostkę śledzie. Cebulę pokroić drobno, sparzyć, odcedzić na sitku, posolić i popieprzyć. Posypać śledzie. Posmarować cienką warstwą majonezu.
Buraki zetrzeć na grubych oczkach, ziemniaki i marchew pokroić w kostkę jak na sałatkę jarzynową.
Na mojonez ułożyć 1/2 ziemniaków. Posolić i popieprzyć. Na ziemniaki położyć 1/2 porcji marchewki lekko przyprawić posmarować cienką warstwą majonezu. Ułożyć połowę startych buraków położyć drugą część ziemniaków, lekko posolić i popieprzyć, ponownie posmarować cienką warstwą majonezu następnie położyć marchew lekko posolić i popieprzyć, ponownie posmarować majonezem, wyłożyć resztę buraków. Posmarować majonezem. Na to położyć pokrojone w kostkę ogórki kiszone oraz pokrojone w drobną kostkę jajka na twardo. Posypać szczypiorkiem. Odstawić do lodówki najlepiej na noc.

środa, 9 grudnia 2015

Sos Tysiąca Wysp -przepis podstawowy

Sos Tysiąca Wysp  to jest taki banał, że aż nie wypada wrzucać go na bloga jednak wśród moich znajomych przepis obrósł wręcz legendą i właśnie z tego powodu postanowiłam przepis jednak dodać, bo już dziesiątki razy dzieliłam się nim z biesiadującymi zarówno w moim domu jak również na imprezach, które zaopatrywałam w imprezowe przekąski. Ten sos to banał ale smak po prostu boski żadna impreza w moim domu nie może się odbyć bez niego, bo goście od progu dopytują się czy w menu przewidziany jest ten pyszny sos... ;) Sosik świetnie sprawdzi się w niejednej sytuacji ja go najczęściej wykorzystajuę do wszelkiego rodzaju sałatek "na szybko" do gotowanych brokułów, do posypki (na którą przepis tutaj), uwielbiam go również jeść jako dodatek do pasztecików, bułeczek, paluszków, krakersów i chipsów. Czyli jak widzicie szeroki wachlarz zastosowania sprawia, że jest to sos idealny! :) 

Składniki:
1 duży jogurt grecki
1/2szkl dobrego majonezu
1/2szkl. ketchupu pikantnego
2 małe lub 1 duży zabek czosnku przeciśniętych przez praskę i roztarty w odrobinie soli (tak aby puścił sok)
cukier, sól do smaku

Wszystkie składniki wymieszac odstawić na godzinę aby smaki się przegryzły

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Smoothie ananasowo-pomarańczowe

Smoothie - jakże modne słowo wśród ludzi, którzy są lub starają się być "fit". Moda na bycie fit ogarnęła wszystkich dookoła! Trochę to zabawne aczkolwiek na pewno z korzyścią dla naszego zdrowia jeśli oczywiście nie przesadzimy w drugą stronę i nie zaczniemy żywić się jedynie zielonymi koktajlami, które nota bene są zdrowe tylko od czasu do czasu, bo jeśli zaczniemy pić je dzień w dzień to zakwaszenie organizmu i kamienie nerkowe gwarantowane (tyczy się to głównie ludzi, którzy takie skłonności do tych schorzeń wykazują. Ostatnio będąc w Biedronce na dziale mrożonek wpadły mi w oko paczuszki z zamrożonymi owocami o nazwie "Smoothie" gdy to zobaczyłam stwierdziłam, że szczyt lenistwa wszechobecny w USA przybył i do nas! Takie lenistwo jedno kosztuj dość sporo, bo za paczkę, która ma starczyć na jedno smoothie trzeba zapłacić 4,99! Dla mnie stanowczo za dużo stąd jak smoothie to tylko z owoców kupionych, pokrojonych i ew. zamrożonych (jak zostanie jakaś zwyżka). Podczas ostatniego weekendu w lodówce ochoczo leżał ananas a na kuchennej półce śmiały się do mnie pomarańcze nie zawahałam się ich użyć i powstał wspaniały koktajl pełen słońca i lata czyli idealny na listopadowe przedpołudnie! Z takiej poracji wyszły mi 3 szklanki pysznego napoju, resztę składników zamroziłam w torebce strunowej i gdy tylko najdzie mnie ochota na smak tropików na pewno z niego skorzystam! Poniżej przepis na pyszne smoothie naturalny czasoumilacz i antydepresant na listopadowe smutki :)

Skłaniki: (na ok. 500ml napoju)
1 duży banan
2 plastry ananasa
1 pomarańcza
1 jogurt naturalny (200g)

Wszystkie składniki zmiksować, łasuchy niech sobie dosłodzą miodem. Pić od razu po przygotowaniu.

piątek, 4 grudnia 2015

Studenckie zapiekanki z tuńczykiem I kukurydzą

Te grzanki znam od liceum albo i dłużej. Przepis wykopałam z mojego ulubionego portalu, z którym zaczynałam kulinarną przygodę "Wielkie Żarcie" zapiekanki z tego przepisu robiłam bardzo długo i bardzo często aż się mi przejadły (jak to zazwyczaj bywa, gdy coś robimy zbyt często). Ostatnio korzystając z aury za oknem, która nie napawała do wieczornego wychodzenia postanowiłam zrobić kolację na ciepło a w roli głównej na stole zagościły właśnie zapiekanki z tuńczykiem. Smak ich jest nie do podrobienia a dodatkowo robi się je dosłownie w kwadrans! Idealna przekąska na leniwy wieczór w domu, gdy ma się ochotę na coś "nie z tej ziemi" ale na pizzę szkoda nam pieniędzy albo centymetrów w biodrach w takiej sytuacji nasze ciabatowe zapiekanki przyjdą nam z odsieczą! :)

Składniki: (na 8 sztuk)
4 bułki ciabata (w pierwotnej wersji bułka wrocławska jednak ciabaty super się w tym wypadku sprawdziły, w chwilach kryzysu używałam nawet zwykłego chleba - też dawał radę)
masło do posmarowania bułek
zioła prowansalskie
czerwona słodka papryka w proszku
2 puszki tuńczyka w sosie własnym
1 łyżeczka musztardy
2 kopiaste łyżeczki majonezu
1/2 puszki kukurydzy konserwowej
8 plasterków tłustego żółtego sera (takiego fajnego do zapiekania, żeby się ładnie roztapiał)


Włączyć piekarnik i ustawić na 180stopni.
Tuńczyka odsączyć z wody rozdrobnić widelcem dodać majonez, musztardę, pieprz i sól, wymieszac na głaską masę. Dodać odsączoną kukurydzę wmieszać do masy.
Bułki przekroić wzdłuż, posmarować cienko masłem, posypać ziołami, nałożyć masę tuńczykową, przykryć plasterkiem sera i posypać papryką.
Piec ok.10min. do czasu aż ser się pięknie rozpuści.
Podawać z ketchupem lub sosem czosnkowym.

środa, 2 grudnia 2015

Bitki wieprzowe w sosie chrzanowo-śmietanowym

Dzisiejsze bitki to kolejna spuścizna mojej wesołej twórczości. Jak zwykle podczas gotowania zmieniłam koncepcję i ze zwykłego gulaszu przeszłam do bitek, bitki też stwierdziłam, że ulepszę, bo w planie były te stwierdziłam nie ma co iść sztampą trzeba iść do przodu no i mamy nowy przepis! Zyskał uznanie stołowników więc postanowiłam się nim podzielić. Smak bitek jest jak to mawiają rdzenni mieszkańcy okolicy, w której mieszkam 'cujny' więc polecam je tym wszystkim, którym pikantne smaki niestraszne a wręcz przeciwnie nawet bliskie sercu. Mięso z tego przepisu to miła odmiana dla tradycyjnego mięsa w sosie pieczeniowym stąd z czystym sercem polecam go na zarówno na niedzielny obiad jak i wielką rodzinną ucztę. Przepis na pewno nas nie zawiedzie. Mniam :)

Składniki:
1kg szynki wieprzowej bez kości
słodka papryka, sól, pieprz
ziele angielskie
liść laurowy
3 ząbki czosnku
woda do podlania mięsa

Do sosu:
1 łyżeczka chrzanu
2 łyżki śmietany
1 łyżka mąki
sól, pieprz, cukier do smaku

Mięso pokroić na kotlety. Rozbić tłuczkiem do mięsa. Lekko posolić, popieprzyć oraz posypać słodką papryką. Podsmażyć na złoty kolor przełożyć do brytfanny, wlać pozostały tłuszcz. Dodać listek, ziele oraz czosnek pokrojony w połówki. Zalać wodą tak aby była na równo z mięsem dusić pod przykryciem ok. 30-40min. Po tym czasie wyjąć mięso. Powstały sos zagęścić mąką wymieszaną z odrobiną zimnej wody, śmietany, chrzanu oraz odrobiny ciepłego sosu powstałego podczas gotowania mięsa (tzw. hartowanie), doprowadzić do wrzenia, włożyć z powrotem mięso. Dusić ok.10 min. na małym ogniu aby sos się nie przypalił.
Podawać z ziemniakami lub kaszą i ulubionymi dodatkami.

Printfriendly